Nurtuje mnie pytanie, dlaczego właściwie mamy się przejmować ludźmi, którzy postanowili w dzień taki jak ten wybrać się na piknik, wczasy czy po prostu na długi spacer? Żeby przynajmniej byli to jacyś konkretni ludzie.

Deszcz

Przecież każdy człowiek, który skończył cztery lata powinien mieć świadomość, że różne zdarzenia mogą dotknąć nas z różnym stopniem prawdopodobieństwa, nic jednak nie jest tak niepewne jak pogoda. Oczywiście istnieje szansa, że skoro dzisiaj mamy zaśnieżone ulice i minus pięć stopni Celsjusza, jutro nie wyskoczymy z kolegami nad wodę – chyba że po to by łowić przez przerębel – ale czy takiej możliwości nie będziemy mieli za, dajmy na to, dwa tygodnie nie możemy być w żadnym wypadku pewni, tym bardziej kiedy to „dzisiaj” lokuje się w pierwszych dniach kwietnia.

Czytaj resztę wpisu »

Wejście na pustynię

Posted: 9 marca, 2011 in Antyteza

Piasek pali gołe stopy. Dłonie trą naskórek suchy. Policzki – oba zwiędły jak róże, skóra nieśmiało uprasza się wody. Powiedzieli – Idź na drugą stronę pustyni, tam Cię Oaza czeka jak matka. Nic nie jest – wszystko się staje. Nakłada się obraz klatka po klatce, wszystko złuda. Umysł analityczny, umysł syntetyczny, umysł odporny. Trzeba to wszystko podzielić na cząstki i razem zebrać do kupy. Pustynia jest zbiorem małych ziarenek, a każde z nich jest duchem pustynią. Nie wszystko jednak da się pojąć. Nie każdy ptak doleci do gniazda. Jedne drapieżnik zuchwalszy dopadnie, inne ku słońcu za wysoko wzlecą a umysł pochowa ich na samym dnie – w podświadomości. Tutaj zaczyna się moja wędrówka idę po ziarnkach co tworzą mą mękę, idę i idę z własnego wyboru, gdzieś tam na końcu czeka odpowiedź.

Nieco przewrotny temat jest, rzecz jasna, równie prawdziwy co jego nieco bardziej pesymistyczna wersja. Co ciekawe ludzie rzadko tak właśnie postrzegają rzeczywistość. Zazwyczaj wspominają tylko te niektóre jej fragmenty, które przyniosły im odrobinę wzruszeń, uśmiechu, ciepła. A przecież prawdą jest, że przeciętny człowiek uśmiecha się nie rzadziej niż płacze. Radość nie jest jeńcem otoczonym przez pluton egzekucyjny smutku, a jak wszystko w naturze jego integralną częścią. Przecież nie będąc smutnymi nie moglibyśmy poczuć się naprawdę szczęśliwi, bo też skąd byśmy wiedzieli, że to właśnie jest to upragnione szczęście.

Nasuwa się oczywiste pytanie, że skoro tylko momentami jesteśmy niezadowoleni, czy momentami wszystko idzie po naszej myśli, a nawet powyżej naszych oczekiwań, to co właściwie czujemy przez większość czasu? Czy tylko nam się nudzi?

To by było dopiero smutne. Na szczęście nie jest tak źle. Gdybyśmy bowiem wycięli z życiorysu te najlepsze i najgorsze chwile. Od razu widać byłoby inne, wcześniej będące w cieniu tych najwyrazistszych i to one zajęły by ich miejsce. Powtarzając ten proces raz za razem, doszlibyśmy w końcu do pustego zbioru, czy jest on smutny, czy radosny?

Jak wszystko i to zależy od interpretacji. Ponieważ poza zbiorem znalazły by się dwa podzbiory – uczuć pozytywnych i negatywnych. Możemy śmiało założyć, że tych pierwszych nie jest mniej niż tych drugich. Na każdą sekundę złą przypadnie jedna dobra. Na każdy wdech przypadnie radość, a na wydech smutek. Czy z każdego jednego zaczerpnięcia powietrza starczy nam sił na to, by doczekać następnego haustu?

To właśnie zależy tylko od nas.